Dobry wieczór, moi drodzy Czytelnicy!
Przeglądając Wasze ostatnie komentarze, dostrzegam, iż niektórzy z Was, porwani zapałem i szlachetną potrzebą korygowania niesprawiedliwości, zdają się zapominać, czym jest literatura, a zwłaszcza fikcja literacka. Cóż, pora, by rozwiać wszelkie wątpliwości i przywrócić rozmowę na właściwe tory.
Pozwólcie więc, że wyjaśnię raz na zawsze: "Cisza Kości. Księga I" nie jest powieścią historyczną i — co więcej — nigdy takowej ambicji nie miała. Anglia XIX wieku, o której mowa w książce, służy wyłącznie jako tło fabularne, rama estetyczna, która nadaje opowieści odpowiedni klimat i charakter.
Naturalnie, w tej scenerii pojawiają się różnorodne sprzęty, jak chociażby telefon czy lodówka (tak, moi drodzy, lodówka istniała już pod koniec XIX wieku — wynaleziono ją w 1876 roku). Czasy, w których osadzona jest akcja, zostały zarysowane jedynie ogólnie, jako wiek XIX, bez precyzyjnego wskazania konkretnych ram czasowych.
Podkreślam zatem raz jeszcze: żadne wydarzenia historyczne nie mają tu znaczenia ani odniesienia. To, co znajdziecie na kartach tej opowieści, to czysta fikcja literacka — tkanina utkane z mroku, emocji i fantazji. Historia służy tutaj za płótno, lecz obraz, który na nim powstaje, jest całkowicie wyimaginowany.
Dlatego apeluję do wszystkich rycerzy na białych rumakach, broniących faktów z płonącą pasją: zdejmijcie swoje pancerze, albowiem w tej opowieści nie znajdziecie bitew o prawdę historyczną. To nie kronika dziejów, lecz baśń snuta w cieniu, gdzie rzeczywistość splata się z wyobraźnią.
Cieszcie się tą podróżą i pozwólcie sobie zapomnieć na chwilę o świecie faktów. Wszak literatura to kraina tajemnic i marzeń, nie zaś salka wykładowa z datami i wydarzeniami.
Z wyrazami szacunku,
— Narrator zza zasłony mroku